niedziela, 22 stycznia 2017

Zima, zima, zima pada, pada śnieg...


Uwielbiam białe krajobrazy. Długo oczekiwałam ich w swojej miejscowości, więc kiedy spadł pierwszy śnieg wzięłam Reję, wiga Mii i pobiegłam do ogrodu.  Sesja trwała zaledwie kilka minut, ale kilka minut wystarczyło, abym wróciła cała zziębnięta do domu. Na szczęście gorąca herbata rozwiązała cały problem. 

Reja jest u mnie już miesiąc. Do tej pory zdążyłam dobrze zapoznać się z jej ciałem i nieco oswoiłam ustawianie w różne pozy. Strasznie się bałam tak dużego rozmiaru, jednakże okazało się, że moje wątpliwości się nie sprawdziły. 
Reja okazała się wspaniałą modelką. Świetnie szyje się dla niej ciuszki. Są większe, więc łatwiej zadbać o wszelkie szczegóły. Zakochałam się w jej dłoniach. Ich wykonanie jest bezbłędne. Duży plus ciałko ma u mnie również za magnesy przy rękach i nogach. To ułatwia władanie wszelkich ubrań na Reję. 
Zostało tylko pozachwycanie się nad twarzą, codziennie na nią zerkam i nie mogę się nadziwić jak jest ona wykonana. Ogólnie rzecz biorąc Reja stała się moją ulubienicą od otwarcia jej z pudełka. Mia przy niej jest blada jak ściana. 
Nadal czekamy na wiga dla mojej dużej panny.
Zapraszam na sesję zimową :)









Nie mogłam się powstrzymać i każda z panienek dostała komplecik. Panda dostała tylko spódniczkę, poniewaz jest tak mała, że trudno zrobić dla niej cokolwiek.







~Pati ☺ ~
.